9 lut 2015

15. O maskach i marudzenie na LBA

Makijaż... Która kobieta o nim nie myśli? Żadna. I mówcie sobie, co chcecie, ale jestem pewna tego, co piszę. Bo każda z nas ma wyrobione zdanie na temat make up'u i albo uważa go za coś cudownego i niezbędnego, albo wręcz przeciwnie ― za wszelkie zło tego świata i coś bezsensownego.
Moje zdanie? Wszyscy mają rację.
Z jednej strony makijaż wydaje się niepotrzebny, w końcu liczy się naturalność. I faktem jest, że niektórym goła skóra wystarcza, a wszelkie mazidła są zbędne.
Jednak są momenty, w których make up może poratować. Nie mówię tu o jakichś ekstremalnych sytuacjach, ale na przykład o wielkim pryszczu na środku czoła godzinę przed ważną imprezą albo fioletowych sińcach pod oczami przed rozmową kwalifikacyjną. Przecież kosmetyki są po to, aby pomagać, wszystko dla ludzi.

Nie ukrywam, maluję się. Nie ma w tym chyba nic złego i nie zgadzam się z osobami, które mówią, że jestem na to za młoda lub niczego mi to nie daje. Mam swoje własne zdanie i robię to, co uważam za słuszne, tyle w temacie. To w końcu moja twarz, moja wizytówka mimo wszystko.
Chodzi mi o to, że makijaż nie ma tak naprawdę znaczenia w tym, kto jaki jest, bo nie twarz, ale wnętrze się liczy. Jak dziewczyna ma makijaż, to od razu tapeciara, puszczalska, plastikowa lala, głupia dziunia. Jak nie ma makijażu ― szara myszka. Niby dlaczego?
O co tyle szumu? O podkład, tusz na rzęsach, pomadkę lub ich brak? Przecież człowiek jest sobą (a przynajmniej powinien), z makijażem czy bez. Po co zwracać na to właściwie uwagę? Jeśli komuś dobrze z różem na policzkach, dlaczego miałby go nie używać? A jeśli dziewczyna lubi siebie i nie uważa, że ma co poprawiać, dlaczego ktoś miałby jej mówić, że jest inaczej?
Twarz to tylko maska i zawsze nią będzie. Czy jest różnica, jaki kolor jej nadamy? Nie liczy przecież się to, czy mamy czerwone usta, ale w jakie słowa się one układają. Cienie na oczach są jedynie po to, aby ozdabiać nasze zwierciadła duszy. Brwi będą się unosiły w górę ze zdziwienia bez względu na to, czy są wyrysowane, czy nie. I tyle.


Moi kochani, mam jeszcze jedną sprawę... Liebster Award. Mówi Wam to coś? ;D
Zostałam nominowana po raz kolejny przez Nonę Luppy oraz wilczycę 1315, której komentarz z nominacją mnie rozwalił.
W następnym poście możesz pomarudzić na LBA. Zostałaś nominowana. Szczeguły u mnie.
To brzmi jak podsumowanie mojej skromnej osoby, bo przecież ja już na wszystko marudzę. ;)
TUTAJ macie zasady wraz z moją pierwszą nominacją, a TUTAJ możecie sobie poczytać co nieco z mojej drugiej nominacji.
Od razu zaznaczam, że nie nominuję nikogo, a właściwie to wszystkich. Kto ma ochotę odpowiedzieć, niech leci do mojej pierwszej nominacji po pytania i odpowie tu w komentarzu, będzie mi naprawdę miło, jeśli się o to pokusicie. ;)
Teraz odpowiem na pytania. Nona Luppy nominowała mnie jako pierwsza, więc zacznę od niej.

1. Co Cię uszczęśliwia?
Uszczęśliwia mnie pisanie, słuchanie muzyki, wycieczki, książki, przyjaciele, rozmowy z ludźmi... Mogłabym tak wymieniać bez końca. Myślę, że nie da się jednoznacznie tego określić, szczęście jest po prostu szczęściem i może nas spotkać wszędzie.

2. Wyjeżdżasz na bezludną wyspę. Możesz zabrać 5 rzeczy. Co to jest?
Uznajmy, że wyspa jest wyposażona w prąd i zasięg internetowy. Tak więc telefon, komputer, ciepły koc, jakieś ubrania. I przyjaciela w walizce przemycam.

3. Masz rodzeństwo?
Mam.

4. Jakie masz plany na przyszłość?
Na pewno liceum, a potem się zobaczy. Najpewniej jakieś studia będą.

5. Wygrywasz główną nagrodę na loterii. Powiedzmy 10 milionów. Na co przeznaczasz hajs?
Na dom z wyposażeniem, ubrania, kosmetyki, a resztę rozdaję biednym na ulicy (na pewno mi coś jeszcze zostanie, aż tak wielkich wymagań nie mam).

6. Jakie jest Twoje ulubione słowo?
Ogólnie.

7. Czy nadużywasz hashtagów?
Ja ich w ogóle nie używam, nie mówiąc już o nadużyciu.

8. W ilu językach mówisz?
Nawet po polsku wszystkiego nie znam. Ale po angielsku i niemiecku dałabym jakoś radę się dogadać, więc uznajmy, że w trzech.

9. Jaki jest Twój ukochany twór kultury (książka, serial, film, etc. – jak to woli)?
Książka, zdecydowanie. Ale filmy i seriale też mają swój urok i są wartościowe, nie skreślajmy ich.

10. Ogórek czy nutella?
Nutella. Nie lubię ogórków za bardzo, chyba że kiszone.

11. Co oznacza Twoje imię?
Nie mam pojęcia. Ale TA strona mówi mi, że lubię się wyróżniać, dążę do celu bez względu na okoliczności, jestem spełniona w życiu, ważni są dla mnie przyjaciele, czekam na tego jedynego, a także:
Kobieta nosząca to imię jest wielką indywidualistką i musi to podkreślać absolutnie na każdym kroku.
Za wszelką cenę chce zachować niezależność i nie pozwoli się ograniczać nawet najbardziej ukochanym osobom, bo po prostu nie potrafiłaby wówczas funkcjonować.
 No cóż, moim zdaniem nawet mnie to opisuje, choć nie całkowicie. Ale to już nie mnie oceniać. ;)


A tu odpowiedzi na pytania wilczycy1315

1. Jak twoim zdaniem powinno wyglądać LBA? Opisz, narysuj przedstaw jak chcesz.
Przede wszystkim powinno być jednorazowe, bo otrzymywanie nominacji co jakiś czas męczy (choć mi szkoda by było nie odpowiadać, w końcu ktoś się namęczył nad pytaniami etc.). Blogerzy powinni jakoś się umówić, zagłosować czy coś i wybrać te najlepsze blogi raz a porządnie.

2. Znienawidzona potrawa?
Wszystko, co z wątróbką.

3. Spotykasz czarodzieja. O co go pytasz?
"Jak leci?"

4. Skąd się wzięły smoki?
Ze Smokolandii. Pewnie mój kolega by coś więcej na ten temat wiedział.

5. Jakie pytanie chcesz bym ci zadała?
"Co sądzisz o wierszach?"

6. Odpowiedz na poprzednie "pytanie-odpowiedź".
Są cudowne i polecam każdemu. Mam kilka nowych odkryć i zakochałam się w nich.

7. Lubisz zagadki logiczne?
Lubię.

8. Co było pierwsze, kura czy jajko?
Kura.

9. Od czego jesteś uzależniony/a?
Od muzyki i pomadek ochronnych.

10. Ulubione zwierzę?
Pies.

11. Ulubiona postać książkowa?
Pan Darcy z "Dumy i uprzedzenia".

Jeszcze raz dziękuję dziewczynom za nominacje.
Mam nadzieję, że ktoś przeczytał moje odpowiedzi, ale jeśli nie, to się nie obrażam. Ile razy można czytać o LBA u jednej osoby? ;D
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

12 komentarzy:

  1. co do make upu to ja też się maluje. i wolę się z niż bez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam jakiegoś problemu, aby wyjść bez makijażu, ale lubię się malować i uważam to za swego rodzaju sztukę. ;)

      Usuń
    2. Ja chyba miałam taki problem, nie był to jakiś mocny makijaż ale jednak.to chyba kompleksy :) jednak jest lepiej nie wiem czy z moja samoakceptacja czy to po prostu brak czasu ale dziś czegokolwiek :)

      Usuń
    3. Ja również czasami miałam kiedyś napady kompleksów, ale w końcu wytłumaczyłam samej sobie, że NIKT nie jest idealny. ;)

      Usuń
  2. Nienawidzę się malować. Kreski to porażka, a z podkładem wręcz się duszę. Dlaczego to robię? Oh I don't know, maybe it has to be xD
    Ale nie za dużo... ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreski lubię (kiedy mi wyjdą), a podkład to różnie - zależy, czy wygląda jak maska, czy jest lekki i niewyczuwalny (mam swoje ulubione kosmetyki i ich się trzymam).
      Ja tam lubię się malować. To taka moja imitacja rysowania czy tworzenia innych form artystycznych. ;D

      Usuń
  3. Jest! Nareszcie!
    Przyznaję się bez bicia - nie maluje się. A jeśli już to tylko trochę tuszu i delikatny podkład na "niedoskonałości". :))
    Nie mam nic do osób malujących się z umiarem, ale jeśli dziewczyna nie może spojrzeć w górę bo tusz jej się do oczu klei to chyba drobna przesada. :))
    Co do LBA - też zostałam nominowana kilka razy, ale nie odpowiadam na kolejne nomnację. Raz wystarczy i cieszcie się! :D
    Wspaniała notka!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam podobnie, przynajmniej jeśli chodzi o makijaż do szkoły, bo tam w ogóle nie wolno się malować. A jak mam wolne, to lubię się pobawić, sprawia mi to przyjemność. ;)
      Ja też nie przepadam za widokiem "sypiącej się" twarzy, no ale co kto lubi. ;D
      Nie chciałam już odpowiadać na te nominacje, ale szkoda mi, kiedy ktoś wymyśla pytania, a ja mam go olać. Więc piszę.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Czytam zawsze i wszędzie!
    Ja, mając dziesięć milionów, weszłabym do księgarni i powiedziała 'biorę wszystko!'
    Ja makijażu nie stosuję, nie używam, nienawidzę itd itp. Nic mnie do niego nie przekona, a do tego dochodzi kwestia, że przerażają mnie same nazwy tych specyfików, rodem wziętych z laboratorium doktora Frankensteina, których wymówić nawet nie umiem. Do dziś siostrze nie udało się mnie nauczyć jak się wymawia "eyeliner" (pisać umiem, bo wujek google zawsze pomoże XD).
    Nie, dla mnie makijaż to zuo z pewnością niekonieczne. I tak piękna nie jestem więc po co mam udawać kogoś innego? Jakoś strasznie lubię siebie, swoją niedoskonałość, to, że mogę na siebie ponarzekać... No i właściwie nie miałabym nawet dokąd się malować. Nie uważam, że powinno się chodzić zupełnie wymalowanym tak na co dzień, no, może być coś delikatnego ale bez przesady. A na imprezy, poza spotkaniami z znajomymi, które są raczej na luzie to nie chodzę. Nie kręci mnie to, co więcej czuję się tam obco.
    Pozdrawiam
    Wilcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w mojej odpowiedzi książki uznałam jako wyposażenie domu (no bo przecież każdy ma chyba jakieś, prawda?).
      Najważniejsze, że dobrze się czujesz w swojej skórze. A co do stwierdzenia, że poprzez makijaż udaje się kogoś, kim się ie jest, nie zgadzam się. Właśnie o tym był w sumie ten post - makijaż niczego tak naprawdę nie zmienia w człowieku, przynajmniej według mnie.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Chodziło mi o to, że ja+makijaż= nie ja. Nie mówiłam o wszystkich za jednym zamachem.

      Usuń
    3. Nie wiem, skąd u Ciebie taka opinia, ale to już Twoja sprawa. Najważniejsze przecież, że dobrze się czujesz we własnej skórze. :)

      Usuń

Lydia Land of Grafic