Do tego postu zainspirowała mnie wilczyca1315, która w jednym z komentarzy wspomniała o zachowaniu się w kinie. No więc ja w kinie wieki nie byłam, ale po ostatnim razie mam okropne wspomnienia, to fakt.
Już pomińmy to, że każdy ma prawo wyboru i rezerwuje sobie takie miejsce, w którym chciałby siedzieć tylko po to, żeby zająć fotel kogoś innego. Czy ludzie są ślepi, nie widzą numerków?
Irytujące jest również jedzenie i picie w kinie. Zwłaszcza kiedy ryczę jak bóbr na wzruszającej scenie, a trzy rzędy przede mną ktoś wpieprza popcorn jak króliczek albo w trakcie krwawej bójki słyszę siorbanie nad uchem. I to szeleszczenie papierkami, woreczkami, pudełeczkami... Po co przychodzi się do kina? Aby obejrzeć film czy nażreć się?
Kolejną sprawą są rozmowy. Rozumiem, że scena godna omówienia, ale można to zrobić po seansie, ewentualnie bardzo cicho, a nie tak, żeby wszyscy zgromadzeni usłyszeli. Mnie nie obchodzi, co przykładowy Kowalski sądzi o filmie, jak będę chciała zapoznać się z czyjąś opinią, na pewno porozmawiam później o tym z koleżanką.
Ach, no tak. Jeszcze śmiech. W zabawnych scenach jest on jak najbardziej uzasadniony, kto by się nie śmiał. Ale kiedy jest poważny lub wręcz wzruszający moment, a za moimi plecami ktoś wybucha, plując popcornem na wszystkie strony, to jak się nie irytować. Człowieku, jeśli śmieszą Cię rzeczy nieśmieszne, zostań w domu, pooglądaj Trudne Sprawy i po problemie. Dla wszystkich seans stanie się przyjemniejszy.
No i na koniec coś najbardziej na miejscu, a mianowicie używanie telefonów komórkowych. Ja nie wiem, czy ludzie nie potrafią czytać? No dobra, mogli niedoczytać. Znaku też mogli nie zauważyć. Ale komunikat z głośników słyszy każdy, więc, do cholery, wyłącz ten telefon człowieku, a nie piszesz SMS-y albo nagrywasz. Zdarzają się nawet tacy, co grają na tych komórkach. To po co przyszedłeś. Lepiej ci idzie na sali kinowej, większe bijesz rekordy?
Właśnie przez takich ludzi nie chodzę do kina, póki co tylko raz w życiu byłam na seansie, na którym ludzie zachowywali się... po prostu jak ludzie.
Teraz szybko odpowiem na pytania, a po wyjaśnienia, o co chodzi w nominacji, moje nominacje i pytania zapraszam do TEGO postu.
1. Jak myślisz, dlaczego niektórzy ludzie nie tolerują innego koloru skóry u drugiej osoby?
Ludzie boją się inności, dyskryminują to, czego nie znają, boją się wszystkiego, co odbiega od ustalonych przez nich norm. Dla mnie to jedyne wyjaśnienie.
2. Chciałabyś mieć tatuaż? Jeśli tak to jaki, a jeśli nie, to dlaczego?
Tak, chciałabym mieć tatuaż i zrobię sobie, gdy skończę osiemnaście lat. Jeszcze nie wiem, jaki, myślę nad kilkoma wzorami, ale nie mogę się zdecydować. Choć pewnie zrobię sobie kilka.
3. Podobasz się sobie?
Zależy w jakim sensie, ale raczej pół na pół. Widzę swoje wady i wiem, co jest ze mną nie tak, ale mam również świadomość zalet, nie jestem jakaś niedowartościowana.
4. Śpiewasz czasami pod prysznicem?
Nie, raczej nie.
5. Jak radzisz sobie ze stresem?
Jak już wcześniej wspominałam, piszę, słucham muzyki. Czasami mam zapędy destrukcyjne. Albo przeklinam w myślach, chociaż to chore.
6. Czy kiedykolwiek zdarzyła ci się sytuacja, w której nie wiedziałaś co powiedzieć?
Kilka razy, jednak nie chcę przywoływać konkretnej sytuacji. Po prostu czasami ktoś powie lub zrobi coś takiego, że człowieka zatyka.
7. Jak zapełnić wolny czas?
Robiąc to, co się kocha.
8. Ulubiona zabawa z dzieciństwa?
Nie przypominam sobie. Ja raczej nie byłam nigdy skłonna do zabaw, niestety. Ale może taka gra: "Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy!", bo tylko ją pamiętam. I jeszcze zabawę w chowanego po ciemku nawet lubiłam.
9. Co robisz, gdy zostajesz sama w domu/mieszkaniu?
Nic niezwykłego, raczej nie ma u mnie różnicy między tym, co robię, kiedy jest ktoś w domu, a kiedy nikogo nie ma.
10. Co znaczy dla ciebie kłamstwo?
Ja to traktuję jako obrazę mnie, nieszanowanie. Ogólnie to nic miłego i nienawidzę być okłamywana.
11. Co lub kto sprawia, że się uśmiechasz?
Trudno powiedzieć. Jest taki jeden, który wywołuje uśmiech na mojej twarzy samym przyjściem, ale... Nie wiem, chyba moje marzenia.
Miałam już nie bawić się w LA, ale naprawdę miło się czuję, kiedy ktoś mnie nominuje. Wiem też, że wymyślenie pytań wcale nie jest najłatwiejszą rzeczą, więc uważam, że to okazanie szacunku nominującemu, kiedy się odpowie na jego pytania.
Pozdrawiam. :)
W sprawie kin nie będę wypowiadać się zbyt dużo, ponieważ rzadko tam chodzę, wolę obejrzeć sobie film, leżąc na łóżka i zajadając się różnymi świństwami ^^
OdpowiedzUsuńDziękuje, że odpowiedziałaś. Pozdrawiam :)
Nie ma za co, dla mnie to przyjemność. :)
UsuńRównież pozdrawiam.
Z tego, co się orientuję, to jesteś rok młodsza ode mnie, więc powiedzmy, że masz szesnaście lat. Nie obraź się, ale jak dla mnie dalej zaliczasz się do kategorii "dziecko". Nie martw się - nie chcę przez to powiedzieć, że uważam siebie za wielce dorosłą, bo do osiemnastki został mi rok (zabij mnie, błagam, chcę umrzeć jako siedemnastka!), bo w cale tak nie jest. Myślę, że po prostu jesteśmy tymi "starszymi dziećmi". Możesz więc uznać, że najlepszą zabawą z dzieciństwa jest to, w co lubisz się bawić również teraz xD Nie czytaj tej części komentarza, jest bez sensu, nawet nie wiem, po co to napisałam xD
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą... Nie mogę znieść trzynastolatek, które malują się, ubierają szpilki i zakładają blogi modowe, opowiadając o "radach" na tematy, na które - nie oszukujmy się - nie mają bladego pojęcia. Rozumiem, poczyta, przetworzy, ale czy zrozumie? Nie jestem tego w stu procentach pewna. A już najgorzej jest, jak mówią, ile to one są w stanie "wychlać" na imprezie.
Ale, wracając do tematu głównego notki, bo trochę od niego odbiegłam - zgadzam się z tobą w stu procentach. Jak ktoś tak bardzo chce jeść, to niech pójdzie na obiad przed filmem, albo zrobi coś dla ludzkości, poczeka, aż zaczną puszczać film w telewizji i obejrzy go w domu, zajadając się tyle, ile jest w stanie zmieścić.
Trochę krytyczny ten mój komentarz, ale mam nadzieję, że przynajmniej kilkoro z twoich czytelników, którzy zwrócą na niego uwagę, mnie nie zlinczują ;d
Pozdrawiam i życzę miłej nocy,
Evansik :)
Teraz w nic nie lubię się bawić, więc uznałam za dzieciństwo dość odległe czasy. ;)
UsuńW sumie to zgadzam się z resztą Twojego komentarza w całości, więc nie ma co komentować.
Również pozdrawiam. :)
Jak miło, że to co mówię może inspirować. Ja raz w życiu byłam na 'normalnym' seansie. Jechaliśmy w dwie klasy, mieliśmy zamówiony film i całą salę tylko dla nas.
OdpowiedzUsuńZabawa w chowanego po ciemku... Zagraj w to po ciemku, po cichej, pustej szkole o trzeciej nad ranem. Niezapomniane wrażenia, chociaż mało nie skończyło się to dla mnie zawałem. No i to inteligentne odpalenie monitoringu, kiedy nie można było znaleźć kilku ostatnich osób. Naprawdę, klimatyczna zabawa, obojętnie w jakim jest się wieku ;D
Pozdrawiam
Wilczyca
Nie wiem, czy bym przeżyła taką zabawę, w ostatnich latach mam dziwne fobie i boję się wszystkiego, więc... No cóż, niby dorastam, ale jakoś nie czuję tego, jeśli chodzi o strach.
UsuńRównież pozdrawiam. :)
Ha, mnie niebawem czeka z tego powtórka. Jedno przyznam: wybujała wyobraźnia nie służy odwadze.
UsuńDokładnie tak. A ja sobie zbyt wiele wyobrażam. ;D
UsuńJa tam nie mam nic do jedzenia i picia w kinie, jeśli robi się to z umiarem i kulturalnie. Bo co innego jak ktoś je popcorn, a co innego jak robi sb własny bufet. Idealnie oddałaś jak ludzie w kinie robią na złość innym, być może całkiem nieświadomie. Siorbanie to coś czego nienawidzę, niech się pochodzą z tym, że w tym kubku już nic nie ma! Komórki w kinie, całkowicie popieram Twoje zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywiście, jeśli bym nie słyszała zachłannego chrupania i siorbania, to nie miałabym nic przeciwko spożywaniu w kinie, ale raczej nie zdarza się to często. Na dodatek niektórzy jedzą na takich scenach, że każdy normalny człowiek zwróciłby wszystko natychmiast. I to jest chyba najbardziej irytujące.
UsuńPozdrawiam. :)