21 maj 2015

28. Pięć powodów, dla których warto być szczęścliwym

Bardzo nieadekwatna do tematyki posta, ale cudowna i kocham ją od... zawsze.
O luju! Nie wierzę, że ostatnio nawet nie zajrzałam do blogosfery! To znaczy właściwie zerknęłam co nieco, ale to tylko ze względu na moją świeżo rozpoczętą działalność na betowaniu (KLIK, jeśli ktoś chce zajrzeć lub może nawet skusić się na moje usługi, że tak to ujmę xD).
W każdym razie jestem szczęśliwa. Po wielu przykrych sytuacjach z ostatnich miesięcy, o których tak naprawdę raczej tu nie wspominałam, nadszedł taki czas w moim życiu, kiedy mam wyraźne powody, żeby się uśmiechać. Dzisiejszy post ujawni właśnie te powody. Nie dlatego, żeby pokazać, jak wspaniałe (lub nie) mam życie. Nie dlatego też, żeby chwalić się czymkolwiek. Właściwie to mam po prostu nadzieję, że może i Wy znajdziecie tu gdzieś powód, aby być zadowolonym. To jadę z listą.


1. Pomaganie. Tak banalna rzecz, a jednak... Wcale nie twierdzę, że wszystko, co damy drugiemu człowiekowi, wróci do nas ze z dwojoną siłą i takie tam. Ale nauczyłam się być życzliwa i nie odmawiać innym pomocy. Nawet pożyczenie głupiej chusteczki higienicznej czy długopisu sprawia, że czuję się lepiej. Trochę też zainspirowała mnie do tego (do pomagania, nie pożyczania chusteczek) moja działalność wolontariacka, nie powiem. Ale tak naprawdę gdy widzę życzliwy uśmiech na twarzy drugiej osoby, nie potrzebuję większej inspiracji.

2. Praca. Można by pomyśleć, że jedynie przynosi zmartwień, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Nie mówię tu o prawdziwej pracy, bo takową planuję dopiero na wakacje, ale zmagania ze szkołą również się liczą według mnie. Zabiegana jestem w ostatnich dniach strasznie. Ciągle coś tworzę, nadrabiam, zakuwam, ale daje mi to poczucie pewnej odpowiedzialności. Z resztą lubię coś robić, po prostu.

3. Przyjaciele. To akurat oczywiste, chociaż dla mnie jeszcze jakiś czas temu takie nie było. Dlaczego? Stosunkowo niedawno odnalazłam prawdziwych przyjaciół (nie mówię tu o mojej najlepszej przyjaciółce, ale o gronie innych, również bliskich mi osób). Kilka miesięcy temu (może ze cztery) nie pomyślałam nawet, że będę miała swoją "paczkę", której zostanę bezsprzeczną członkinią. A teraz ciągle mnie nie ma w domu, telefon się urywa, wiadomości przychodzą zewsząd i... Fakt, trochę hiperbolicznie przedstawiłam rzeczywistość, ale chyba rozumiecie, że czuję się w końcu dla kogoś ważna i rozumiem już, że przyjaźń naprawdę jest istotna w życiu każdego człowieka, nawet takiego zamkniętego w sobie stworzenia jak ja, które do tej pory nikomu się nie zwierza ze swoich problemów, rozterek i tajemnic.

4. Wakacje. Tak, wreszcie nadchodzą! Jeszcze miesiąc i koniec gimnazjum. Jak sobie o tym pomyślę, uśmiech sam lgnie na twarz. W końcu porządnie się wyśpię, zafarbuję włosy, spędzę cały dzień ze znajomymi, napiszę kolejny rozdział opowiadania... A te wakacje będą wyjątkowe tym bardziej, że nie będę musiała po nich wracać do gimnazjum pełnego w większości nielubianych przeze mnie osób, ale pójdę do liceum, w dodatku prawdopodobnie z moja przyjaciółką i pewnym wyjątkowym chłopakiem. ;)

5. Zdrowszy tryb życia. Chociaż to chyba zbyt wiele powiedziane. Po prostu zmieniłam swoją dietę. Teraz spożywam pięć posiłków dziennie, staram się, aby były one zdrowe. I dużo wychodzę na dwór, to znaczy więcej, niż wcześniej. No i schudłam w przeciągu około pięciu miesięcy dziewięć kilogramów, chociaż jakoś specjalnie się nawet nie starałam. Może dla kogoś to mało, może dużo. Dla mnie to o prostu wielki sukces, choć panuję stracić przynajmniej jeszcze raz tyle (tak, przyznaję, jestem gruba i właściwie dobrze mi z tym, ale chcę też zadbać o swoje zdrowie i ogólne samopoczucie, którym nadwaga nie sprzyja).

To chyba tyle. Niby niewiele, ale dla mnie ogrom powodów do radości. No i powtórzę jeszcze raz: jestem szczęśliwa. :)
Mam nadzieję, że i Wy jesteście szczęśliwi. Jeśli tak, napiszcie, dlaczego. Może moje powody są Waszymi powodami? A jeśli mimo wszystko czujecie się źle, również napiszcie, co jest tego przyczyna. Bo szóstym, niewymienionym wyżej powodem do szczęścia jesteście Wy - Wasze komentarze i coraz częściej pojawiające się mejle. Naprawdę miło z Wami pogadać, nawet jeżeli na początku nie za bardzo łapiemy temat i poznajemy się powoli, a dopiero później zaczynamy naprawdę się zaprzyjaźniać (w sumie to normalna kolej rzeczy xD). W dodatku osiemnastu obserwatorów to masa ludzi, chociaż patrząc na komentarze, wcale się nie wydaje, by było Was tu aż tak wielu. No ale jednak chyba jesteście, skoro obserwujecie i bardzo mnie to cieszy. :D
Na dzisiaj tyle. Czekam na Wasze odpowiedzi. :)
Pozdrawiam cieplutko!

6 komentarzy:

  1. Nie, nie jestem szczęśliwa. Z jednego powodu: czytam sobie czytam, no ciekawie i co widzę - znowu jakaś wzmianka o dietach. U mnie niektórzy wciąż nad tym jęczą itd. Mam tego po prostu powyżej uszu.
    Nie jestem też szczęśliwa, bo nadal nie mam ani smoka, ani owiraptora ani żaden władca czasu nie zaproponował mi podróży na koniec znanego wszechświata. (Lepiej nie wnikaj).
    Generalnie to nie jestem szczęśliwa, ale za to zadowolona, że wieczorem mam święty spokój i mogę pooglądać serial.
    Do tego spodobała mi się dzisiejsza piosenka. W końcu coś ;D Nie wiem czemu, ale przywodzi mi na myśl inny utwór który leciał jak byłam mała...
    Pozdrawiam
    Wilcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla uściślenia - nie pisałam nic o diecie, ale o zmianie nawyków żywieniowych na zdrowsze, co oczywiście na zdrowie mi zdążyło wyjść i pozbyłam się tych kilogramów, które mogły mi utrudniać codzienne życie.
      Resztę Twoich powodów do bycia nieszczęśliwą całkowicie rozumiem - czasami mam tak samo. ;)
      A dzisiejsza piosenka to dla mnie coś wyjątkowego - kocham ją za wszystko - tekst, wokal, samą muzykę, a najbardziej oczywiście za całokształt, więc cieszę się, że i Tobie się spodobała.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Bardzo interesująca notka. Ja jestem szczęśliwa dzięki swoim znajomym z którymi świetnie się dogaduje. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga ;)
    http://parajulkanormal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Three Days Grace ♥ Kocham tę piosenkę!

    Ale do rzeczy: naprawdę ciekawy post. Jako że moją odpowiedzią na pytanie "Kim chcesz być?" jest właśnie to, co powiedział John Lennon, notka wydaje mi się jak najbardziej na miejscu. Najbardziej podobają mi się punkt 1 i punkt 5. Zarówno pomaganie jak i zdrowszy tryb życia mogą nie być tym, co jest oczywistym powodem naszego szczęścia, co ja zawsze się lepiej czuję, gdy na przykład przez kilka dni jem naprawdę zdrowo i np.: ćwiczę. A pomaganie daje satysfakcję samą w sobie... chociaż przyznam bez bicia, że czasami celem może nie być do końca pomoc konkretnej osobie, ale raczej fakt, że przez to czujemy się przydatni, możemy oderwać się od przykrych myśli, czy powiedzieć sobie "no, nie jestem taki zły, w końcu pomagam!" Jakkolwiek by jednak tego nie rozumieć, jakikolwiek "prawdziwy" motyw by nie był, nie da się ukryć, że pomoc to pomoc.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Nagmerrie

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja również jestem szczęśliwym człowiekiem :). Kiedyś sporo narzekałam i nie czułam się szczęśliwa. W środku gimnazjum lub na początku trzeciej klasy(nie pamiętam dokładnie), wybraliśmy się z klasą na al. Szucha. Puszczano nam historię ludzi i słyszeliśmy jęki, kiedy ich torturowano. Jakoś to zrobiło na mnie wrażenie, że nie wolno się poddawać, a narzekanie nic nie daje. Od tamtej pory jakoś mniej narzekam i zaczęłam doceniać, to co mam :). Mi pomaganie też daje radość, praca również, przyjaciele też jak najbardziej :). Wakacje to taki fajny czas i warto na niego czekać ;P. Co do 5 punktu to nie stosuje, bo kocham jeść i zdrowe rzeczy nie dają mi takiej przyjemności, a na wagę też nie narzekam. Za to sport, jak najbardziej, ale nie ćwiczenia i gimnastyka, to nie dla mnie :). Tego zespołu raczej mało słucham, ale przyznaję, że ładnie śpiewają i piosenka wpada w ucho.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic