19 lut 2015

17. Chory tydzień

Od dość długiego czasu nie wydusiłam z siebie jakiegoś sensownego postu. Jakiegokolwiek postu. Ostatnimi czasy moje dni są do siebie mega podobne i chyba to najbardziej mnie wkurza i wytrąca z równowagi, choć pewnie nie na tyle, żeby nie pisać. Za to od pisania odciąga mnie choroba, przez którą właściwie nic mi się nie chce. Dosłownie.
Prawdopodobnie zawaliłam dziś sprawdzian, ponieważ nie miałam siły się uczyć. Albo co chwilę leciałam do toalety, aby wydmuchać nos, albo oczy mi się same zamykały nad książką, chociaż zazwyczaj jestem w stanie zwalczyć znudzenie i przeczytać tych kilka rozdziałów podręcznika.
Zrezygnowałam również na chwilę obecną z ćwiczeń, bo zamiast mi pomagać, sprawiają jedynie, że czuję się gorzej i boli mnie gardło. No i zdrowy tryb życia poszedł się kochać.
Cóż więcej mogę dodać? Ten tydzień jest do niczego. Szkoła do późna, konkursy, prace domowe, nauka. A cała ta rutyna zwieńczona głośnym pociąganiem nosa i łykaniem ohydnego syropu na kaszel kilka razy dziennie. Ach, no tak! I jeszcze duszenie się. Czasami mam wrażenie, że ktoś mi po prostu oskrzela ściska, taki mam cudowny kaszel. Niech szlag trafi wszystkie choroby!
Ale wydaje mi się, że mi niedługo przejdzie. Mięśnie i głowa mnie już tak nie bolą, a to dobra oznaka. Pewnie by mi szybciej przeszło, gdybym zrezygnowała z chodzenia do szkoły i uaktywniania się na siłę, ale ja nie potrafię nie chodzić do szkoły. Wiem, że to głupio brzmi, ale tak jest. Nienawidzę mieć świadomości, że mnie coś omija. A już zwłaszcza ważne lekcje, bo potem trudno mi się samej uczyć tego, co po czterdziestu pięciu minutach zajęć mam w małym paluszku. Tak, dziwna ja.
Bez składu i ładu. Wiem. Ale jakoś tak od razu mi lepiej, jakbym wylała połowę tego kataru do tekstu (jakkolwiek obrzydliwie to nie brzmi).

7 komentarzy:

  1. Mnie kiedyś nauczyciel do domu zawracał jak miałam gorączkę, katar i okropną chrypę... Wcale nie jarzyłam, co się na lekcji dzieje. Poza tym dawno nie byłam chora. Wszyscy wkoło - jak najbardziej, a mnie nic nie rusza. Za to znam jedną dziewczynę, która - tak jak ty, nie lubi siedzieć w domu, kiedy jest chora. Ja tam tego nie pojmuję.
    Pozdrawiam
    Wilcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się raz coś takiego przytrafiło - miałam gorączkę, prawie zemdlałam, a na domiar złego krew mi z nosa poleciała, więc nie miałam wyjścia i musiałam pójść do domu. ;)
      Ja też dawno nie chorowałam, ostatni raz dwa lata temu na anginę ropną. Ale faktem jest, że ostatnio straciłam trochę odporności, więc za chorobę winię w sumie siebie, bo mogłam lepiej o siebie dbać.
      Nie jest tak, że nie lubię siedzieć w domu. Ja po prostu nie potrafię, ale w domu kocham siedzieć, a właściwie to leżeć w łóżku. ;)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ha, akurat krew z nosa to moja 'specjalność'. Kiedy zbliża się lato to jest naprawdę tragedia. Wstanę - krew mi leci, kichnę - znowu, potrę nos - to samo. Czasem kilka razy dziennie. I nikt nie wie o co właściwie chodzi.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Też tak mam i to od dziecka. Czasami wystarczy, że słońce mocniej zaświeci, a czasami nawet tak po prostu sobie leci ta cholerna krew. I zazwyczaj w najgorszych momentach.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ha, ha. Moja odporność wzmocniła się po tym jak kilka lat temu zachorowałam na nieuleczalną chorobę. :) Chociaż jeden plus. Żadna angina, grupa i inne chorobstwa mnie nie łapią. Kończy się bólu gardła lub głowy. :) Chociaż jak się tak zastanowić, to plusów jest więcej (mogę na przykład usprawiedliwić się przed ćwiczeniem na wf-ie), ale nie nie ma co o tym gadać. Moja koleżanka cały tamten tydzień była chora, a w ten czwartek znów nie przyszła do szkoły, bo ją jakaś grypa żołądkowa złapała.
    O ileż ja ostatnio zaliczeń zawaliłam, ale bynajmniej nie przez żadną chorobę, chociaż może mogę pod to podpiąć "chorobliwe lenistwo". :D No i oczywiście wenę na czytanie książek. Dlaczego zawsze mam ochotę poczytać, kiedy mam najwięcej do zrobienia? Ach, ta przekora losu.
    Pozdrawiam i wracaj szybko do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, wiem, że jestem wścibska, ale jeśli mogę wiedzieć, jaka to choroba? Nie chcesz, nie pisz, ale ja musiałam zapytać, bo nie byłabym sobą (tak wiem, delikatność, takt i subtelność to moja specjalność xD).
      Ja też tak mam czasami - co z tego, że mam trzy prace domowe, dwie kartkówki i sprawdzian następnego dnia, a na dodatek daty na historię, przecież książka sama się nie przeczyta. ;D
      Również pozdrawiam. I za życzenia bardzo dziękuję - już prawie jestem zdrowa. :)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. Też bym była na Twoim miejscu ciekawa. A ja jakoś specjalnie się z tym nie kryję, no bo i po co. Cukrzyca.
      Co nie? Na przerwie przed lekcją się zdążę nauczyć i więcej zapamietam. A dobrą książkę przeczytać trzeba. :)

      Usuń

Lydia Land of Grafic