Ostatnio okazało się, że jestem zjawiskiem niepowtarzalny i dziwnym całkowicie, a takich jak ja nie ma prawie w ogóle. Jeśli już są, to siedzą gdzieś cicho i nie pokazują się. Wydało się bowiem, że... czytam książki. Tak, przyznaję, czynię to i nie wstydzę się tego. Możecie mnie zjeść, kochani ludzie.
Czy naprawdę umiejętność czytania zanika dziś w społeczeństwie? Bo ja właśnie czasami odnoszę takie wrażenie. Dla mnie książki są lepszym, pięknym światem, w który mogę się udać za każdym razem, gdy tego pragnę, bez względu na porę, okoliczności, nastrój. Zaś ludzie, których znam, uważają czytanie za zło konieczne, coś zbędnego, nudnego, komicznego wręcz.
I tu zadaję sobie pytanie: DLACZEGO? Dlaczego niektórzy zachowują się, jakby książka miała im paluchy poodgryzać, dlaczego boją się, że się dokształcą, staną się mądrzejsi i bardziej elokwentni?
Zastanawiam się, co na to wpływa. Być może jest to fakt, że książki są zbyt powszechnie dostępne, choć internety są powszechniejsze, a ludzie je kochają. Może wynika to z tego, że, mówcie co chcecie, książki są dość drogie, zwłaszcza dla przeciętnego nastolatka. Ale to też by się nie zgadzało, bo stać młodych nie na takie wydatki.
Więc, błagam, powiedzcie mi, co z ludźmi jest nie tak? Dlaczego nawet marnej lektury szkolnej nie chcą ruszyć? Czy gdyby obowiązkiem było granie w gry komputerowe, ludzie również zaczęliby ich unikać jak ognia?
Szkoda słów na to wszystko czasami, ale i tak piszę. Bo szlag mnie trafia, gdy spotykają mnie sytuacje typu: "Ty czytasz? Co to, lektura? Jak chcesz, mogę Ci dać streszczenie. Nie ma co się męczyć." Och, naprawdę? Nie, to nie lektura, człowieku, mam gdzieś Twoje streszczenie, a jeśli dla ciebie męczące jest robienie tego, co się lubi, to gratuluję. Ale nie, oczywiście, czytania nie da się lubić. Jestem ufo.
Oto co sądzę na temat tego, jak moi rówieśnicy podchodzą do czytania jakichkolwiek książek. Takie gadanie działa na mnie jak płachta na byka. Bo można nie kochać czytania, ale wręcz trzeba akceptować to, że inni czytają i samemu również powinno się od czasu do czasu zabawić jakąś lekturą. Bo to wbrew pozorom naprawdę odprężające, a przy okazji można wiele się nauczyć. I to nie tylko gramatyki...
Gramatyki nie da się z książek nauczyć! Wiem z doświadczenia...
OdpowiedzUsuńMyślę, że po prostu dzisiaj wielu ludzi jest zbyt pustych, żeby czytać książkę. Jak obchodzą ich tylko ciuchy, gadżety itd, nie będą umieli docenić tego, co przekazują książki. Nie szanują ludzi, ani uczuć więc co mają tam znaleźć?
Dochodzi jeszcze kwestia makulatury której teraz jest pełno. Historyjek z płytkimi bohaterkami, przewidywalną fabułą i zajmującym dziewięćdziesiąt procent tekstu wątkiem miłosnym. To też pokazuje jacy teraz są ludzie, co ich kręci.
Ja kocham książki. Ja je pożeram, jestem od nich uzależniona. Zawsze mam przy sobie coś do czytania. I to nie tylko fantasy i młodzieżówki. Na rok czytam minimum pięćdziesiąt, ale gdybym nie chodziła do szkoły byłoby lepiej. Jako, że mnie nie stać by kupować tyle rocznie chodzę do biblioteki. Tylko, że tam mi się już kończą te ciekawe książki (akurat najbliższa biblioteka nie jest za duża).
Ludzie wokół mnie też czytają. Moi znajomi, przyjaciele. Ale może to dlatego, że ciągnie swój do swoich. Zdarzało mi się pożyczyć książkę na jednej lekcji, dwie godziny potem oddać. Lektury to inna sprawa. Mogą być dobra, ale zrobienie z nich obowiązkowej do przeczytania książki sprawia, że patrzy się na nie nieprzychylnym okiem.
Pozdrawiam
Wilczyca
A ja z doświadczenia wiem, że da się. Może nie u każdego się to sprawdzi, ale na niektórych działa. ;)
UsuńTakie puste historyjki faktycznie nie są wartościowe, ale niektóre romanse są godne uwagi, na przykład "Duma i uprzedzenie" Jane Austen (wiem, że to obyczajówka, ale z wątkiem miłosnym jak najbardziej).
U mnie w bibliotece też mi się już książki skończyły, więc kupuję nowe na każdej promocji, jaką napotkam. Czasami są naprawdę świetne okazje, zwłaszcza w tych mniejszych księgarniach.
Faktycznie, uczynienie książki lekturą obowiązkową sprawia, że traci ona nieco swojego uroku, jednak po kilku latach czytania lektur szkolnych człowiek powinien zrozumieć, że większość z nich to świetne książki, a nie kręcić nosem na każdą kolejną.
Również pozdrawiam. :)
Ależ "Duma i uprzedzenie" to klasyka! Ja mówię o tych wszystkich opowiasteczkach w stylu "Zmierzchu". Nie mam nic przeciwko książką z wątkiem miłosnym, ale większość tytułów z "prawdziwą miłością" czy tz. trójkącikami niczego nie wnosi i nie ma głębszego sensu. A bohaterowie są tak sztuczni, że ciężko się z nimi zżyć.
UsuńCo do kupowania książek w promocji: zawsze latem jadę nad morze i przywożę ze sobą pełno tytułów z wyprzedaży. Moje pamiątki z wakacji ;D
Mnie krew zalewa falami, jeśli można tak powiedzieć, gdy słyszę "Po co czytasz?". No żeby głupi miał zagadkę, do cholery. Czytam bo lubię, bo to mnie odpręża, bo uwielbiam wejść w inny świat, bo kocham domyślać się, co bohater zaraz zrobi. Uwielbiam również powracać do książek, które już kiedyś czytałam, bo za każdym razem odkrywam coś, co mi wcześniej umknęło. Jakieś zdanie, złotą myśl, wyjątkowy epitet, cokolwiek.
OdpowiedzUsuńLudzie wolą mieć wszystko podane na tacy. Wiesz... film jest fajniejszy. Siadasz na łóżku, wpisujesz w przeglądarce zalukaj.tv, bierzesz miskę popcornu i już... łatwizna. Przy książce, o zgrozo... trzeba myśleć! Trzeba używać mózgu. To takie przerażające! No normalnie to tak, jakby przed tobą stał Voldemort, Gargamel, Kapitan Hak, Cruella de Mon, albo ktoś równie zły!
A szkoda, naprawdę szkoda, że ludzie nie czytają. Bo (tak jak Ty wspomniałaś) książki uczą i faktycznie nie tylko gramatyki i ortografii (chociaż mogę się założyć, że gdyby Ci wszyscy dyslektycy więcej czytali, to części błędów, takich jak "rzaba" przestaliby popełniać*), ale również wielu wartości.
Pozdrawiam, weny życzę...
Moony
* - to nie ma na celu urazić dyslektyków, ale jak widzę w mojej klasie osoby, które popełniają takie błędy i nie pracują nad tym to... no wiadomo xD
Ja się czuję urażona. Nie mam wpływu na to czy piszę rzaba czy żaba. Z rozpędu wszystko mogę napisać, ale potem staram się to poprawiać. Tylko, że tego nie widać. Na komputerze pół biedy, ale i tak ciężko, gdy zamiast "morze" napisze się "może"
UsuńNie chodzi mi o dyslektyków, którzy nad tym pracują. To zdanie nie miało na celu żadnej takiej osoby. Chodziło mi o osoby, które zupełnie to olewają, bo w końcu mają wydłużony czas na egzaminie itd., a ja naprawdę znam takie osoby.
UsuńTeraz jak to czytam to faktycznie źle brzmi, więc przepraszam.
W takim razie wybaczam ;) Ale rozumiem o co ci chodzi.
UsuńZgadzam się z Tobą całkowicie, idealnie podsumowałaś mój post.
UsuńA jeśli chodzi o dyslektyków, to już inna sprawa, bo nigdy nie miałam podobnych problemów i raczej nie wiem, jak to jest, ale racja, każdy powinien nad sobą pracować i poświęcać więcej czasu na eliminowanie błędów, a nie użalanie się, że to nie jego wina, że ma problemy etc.
Również pozdrawiam. :)
Ogólnie lubię czytać i często bywam w bibliotece czy księgarni. Nie przepadam za lekturami szkolnymi, które trzeba przeczytać z przymusu, jednak czasami może się trafić taka książka, którą zapamięta się na bardzo długo np. "Chłopcy z placu broni", "Mały książę", choć wiele osób z mojego otoczenia twierdzi, że ta książka nie miała choćby najmniejszego sensu. Nie zgadzam się z ich zdaniem, ponieważ w tym krótkim utworze jest tyle mądrości, ile nie da się znaleźć w powieści, posiadającej kilkaset stron.
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam "Pamiętnik Narkomanki" i coś czuję, że za chwilę będę musiała wypożyczać kolejną książkę.
Wokół mnie rzadko kto czyta, bo przecież, jeżeli to lektura to po co jest streszczenie czy film? Po co czytać książkę i dowiedzieć się kilku ciekawych i dość istotnych rzeczy?
Kolejny interesujący post :) Miłego wieczoru życzę ^^
"Mały Książę" to jedna z bardziej wartościowych książek, jeśli chodzi o lektury szkolne, więc nie rozumiem ludzi, którzy nie rozumieją jej. A z Tobą się zgadzam w stu procentach.
UsuńWłaśnie, filmy zupełnie inaczej pokazują historię z powieści i czasami zastanawiam się, czy to aby na pewno ekranizacja utworu, a nie jedynie delikatna inspiracja. Dlaczego nie uważam, że zastępowanie książek filmami jest w ogóle możliwe i logiczne.
Dobrej nocy. :)
To i ja UFO jestem i to o tyle wielkie, że ja książki wolę od filmów. Nie mówię, że filmy są gorsze, co to, to nie, ale ja najpierw łapię za książkę, a później za ekranizację:) I akceptuję to, że ktoś czytać nie lubi, szkoda tylko, że to w dwie strony nie idzie.
OdpowiedzUsuńJak ktoś się mnie pyta: "Lubisz czytać? Nudzi ci się?", albo po prostu patrzą, jak na kompletną kretynkę, bo siedzę z nosem w lekturze i to mnie naprawdę cieszy, to mi po prostu ręce opadają.
Nie można się do tego przyzwyczaić, bo przecież książka to naprawdę bardzo ciekawy, a co więcej, pożyteczny sposób spędzenia czasu. Nie wyobrażam sobie wieczora, bez chociaż jednej przeczytanej strony. I nie mówię tutaj tylko o tych bardziej poważnych pozycjach. Jak wpadnie mi w ręce jakaś obyczajówka, czy też romans, to też nie pogardzę. Każda książka ma coś w sobie. A przynajmniej większość:)
Szkoda tylko, że większość ludzi tego nie rozumie. No, ale cóż, spoko, nie czepiam się. Tyle tylko, że mogliby odwdzięczyć się tym samym, a nie idiotycznymi pytaniami typu: "Po, co to czytasz, jak możesz film oglądnąć".
I tutaj kochana autorko mam odpowiedź na jedno twoje pytanie. Ludzie nie tykają książek, bo idą na łatwiznę.
Taki przykład. wyszedł film: "Love, Rose". Cóż moje koleżanki już się ekscytują tym filmem, a ja mam to lata za sobą. Czemu? Bo przeczytałam książkę parę lat temu!
Więc takie pytanie, dla tych, co nie czytają: "Po co oglądasz film?", "Po co grasz w gry?"
Jak ja się cieszą, widząc, że ktoś myśli dokładnie tak jak ja. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Uważam, że Twój komentarz byłby nawet idealnym uzupełnieniem tego postu. ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wierz mi na słowo, o książkach, to ja mogę pisać godzinami:) I o ludziach nie tykających książek również, bo większość, ba, prawie wszyscy moi znajomi książki, co najwyżej, oglądali w szkole na lekcjach:)
UsuńCo z ludźmi jest nie tak nie wiem, ale ja też kocham książki *-*
OdpowiedzUsuńMiło mi słyszeć, że są jeszcze ludzie, którzy nie boją się zapachu papieru. ;D
UsuńJa szczerze powiedziawszy nigdy nie miałam takiego problemu. Ludzie z mojego otoczenia czytają mniej albo więcej, a jeśli już nie czytają, to powstrzymują się od durnych komentarzy. :) Częściej dostaję pytania: "Co czytasz?","Fajne?","O czym to?" albo "Co polecasz?"
OdpowiedzUsuńMożliwe, że ludzie boją się, że będą mądrzejsi, chociaż dla mnie to nielogiczne albo może taka jest teraz moda: kto czyta, ten jest dziwny albo coś. Nie mam pojęcia. Ja jestem uzależniona od książek, więc nie rozumiem jak można nie czytać.
Pozdrawiam i weny!
Też bym chciała mieć takich znajomych. A u mnie to raczej nikt nie czyta, a człowiek czytający to kujon etc. No ale teraz panuje taka moda na głupotę, moim zdaniem.
UsuńRównież pozdrawiam. :)
Twój blog został pomyślnie dodany do spisu!
OdpowiedzUsuńKatalogowy Świat
Pozdrawiam!