Każdego zapewne zdziwi, że mając pierwszy tydzień ferii, poruszę temat szkoły. Tak, ja również jestem zszokowana. Bo zawsze mi się wydawało, że mają to być dwa tygodnie odpoczynku, relaksu, dobrej zabawy. A co jest? To co zwykle, czyli mnóstwo spraw do załatwienia, chyba nawet więcej, niż w czasie szkoły.
Nagle na tydzień przed feriami nauczyciele przypomnieli sobie, co trzeba zdać po feriach, że sprawdzian i odpytywanie należy zapowiedzieć, a przy okazji jeszcze kilka prac pisemnych zadać, oczywiście długoterminowych, ale za to o dużej objętości. I potem ktoś ma czelność zarzucać uczniom, że to oni obchodzą statut i kombinują? Może i tak jest, ale grono pedagogiczne naprawdę święte nie jest. Skoro nie można zadawać zadań domowych na ferie, to zada dzień lub dwa wcześniej, ale za to dużo, żeby nie było, że bezprawnie, prawda?
I teraz zamiast z wielkim poświęceniem zajrzeć dzień przed końcem ferii do podręcznika, aby przypomnieć sobie, co w ogóle omawiane było przed feriami, to ja będę siedziała w książkach przez połowę tychże ferii i robiła prezentację, dwa wypracowania pisała i jeszcze zakuwała. Jasne. Przecież najważniejsze to pracować nad sobą!
Fakt, może trochę przesadzam. Bo pewnie i tak części rzeczy nie zrobię, gdyż będę to miała zwyczajnie gdzieś. No ale komu by się chciało? Proszę się nie dziwić, że czegoś nie wykonuję, skoro zadają mi to na ferie. Mam dwa tygodnie wolnego przydzielone odgórnie, więc niech one w rzeczywistości będą wolne.
Na koniec pragnę poinformować, że jednak nie mam tak do końca zepsutych ferii. Postanowiłam zmienić coś w swoim życiu pod wpływem impulsu i od kilku dni regularnie ćwiczę, a co za tym idzie mam więcej energii, lepiej się czuję, no i mam satysfakcję, że robię cokolwiek. No i przy okazji udowadniam teraz, że można zmienić coś zawsze, a nie tylko w Nowy Rok. ;) Serdecznie polecam takie małe zmiany.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zaglądają. :)
Też mam ferie i muszę przygotować się do dwóch sprawdzianów w przyszłym tygodniu, kilku kartkówek i przeczytania "Krzyżaków". Bo, przecież przez te dwa tygodnie z pewnością będziemy się nudzić i przyda nam się coś do roboty. Eh. Powodzenia w ćwiczeniach :)
OdpowiedzUsuń"Krzyżaków" na dwa tygodnie? Ja to dwa miesiące czytałam. :)
UsuńNiestety, jak mus, to mus.
UsuńProszę was... Krzyżacy zajęli mi dwa dni. I to dlatego, że w międzyczasie miałam zadane wypracowanie.
UsuńW dyskusję o czytaniu "Krzyżaków" wdawać się nie będę, bo ja w ogóle sobie tę lekturę jako jedyną w życiu odpuściłam. ;) No ale prawda jest taka, że mimo wszystko i tak nauczyciel(ka) powinna sobie odpuścić to zadawanie lektury.
UsuńZgadzam się w 200%. Ja także mam teraz ferie i mnóstwo rzeczy do roboty, ale postanowiłam sobie odpuścić pierwszy tydzień, bo w końcu ferie, no nie?
OdpowiedzUsuńWięc póki co siedzę i się lenię, chociaż tak nie do końca, bo ciągle muszę gdzieś z domu wychodzić.
I cały czas myślę jak tu wszystkiego się nauczyć żeby zmarnować jak najmniej czasu. Bo u mnie nauczyciele też oczywiście nie odpuścili. Mam zaraz po feriach 2 sprawdziany, recytację wiersza, sprawdzian z lektury, do tego muszę jeszcze powtórzyć materiał z fizyki, bo pani zaczyna robić powtórzenie do egzaminu. No i jeszcze oczywiście muszę zrobić projekt gimnazjalny, a pani od historii wkopała mnie w jakiś konkurs, do którego oczywiście muszę uczyć.
A dla potwierdzenia Twoich słów, przytoczę rozmowę mojej klasy z naszą wychowawczynią. A mianowicie w piątek nasza pani umyśliła sobie, że zapowie nam na wtorek po feriach sprawdzian. Więc klasa się zbuntowała, no bo jak to, pół klasy wyjeżdża na całe ferie, więc niby kiedy mają się nauczyć. A ona do nas, że rozmawiała z panią od polskiego i, że we wtorek, to tylko kartkówka, więc może nam sprawdzian dorzucić, więc my jej mówimy, że to nie kartkówka tylko wiersz do recytowania, a ona, że mało ją to obchodzi. Potem znów dziewczyny powiedziały, że część wyjeżdża, a ona na to żeby podnieść ręce, kto. Zgłosiło się pół klasy, a ona się na nas patrzy jakbyśmy ją oszukali najbardziej na świecie i mówi, że nagle się wszystkim zachciało wyjeżdżać. No ja przepraszam bardzo, chyba ferie mamy?
Więc niech się potem baba nie zdziwi, jak z tej klasówki połowa ocen to będą pały.
Nie rozumiem polityki nauczycieli. Przez te trzy lata w gimnazjum nauczyłam się, że to są chyba najgorsi kłamcy na świecie. Wciąż mówią, że trzeba patrzeć na siebie, a nie krytykować innych, więc niech może choć raz zrobią to co mówią.
Uff... Przepraszam za ten komentarz bez ładu i składu, ale na temat szkoły i nauczycieli, to ja bym chyba mogła jakiś stustronowy esej napisać. :)
Życzę udanych ferii i pozdrawiam.
Przepraszać nie ma co, zawsze to miło taki długi komentarz przeczytać. Ja się niestety nie rozpiszę, ale mam podobnie, to znaczy mnóstwo roboty zarówno na ferie jak i po.
UsuńA nauczyciele to w ogóle hipokryci. Może nie wszyscy, miałam jednego fajnego, ale tak poza tym większość prędzej czy później pokazuje różki.
Dziękuję i również pozdrawiam. :)
Przyznam, nauczyciele przeginają (ale nikt nie może równać się z moim geografem, który już 1 września poinformował nas, że na za dwa tygodnie mamy nauczyć się stolic świata), ale u mnie aż tak źle nie jest. Do ferii mi jeszcze trochę zostało, ale zwykle mam luz. Fakt faktem, że z niektórymi nauczycielami zdarza się niektórym być na "ty" i ogółem bardziej zachowują się jak nasi znajomi... nie licząc pewnych wyjątków. Nie zdarzyło mi się jednak nigdy ślęczenie przez całe ferie nad zadaniem. Cztery godzinki max wystarczą. W dzień przed końcem ferii.
OdpowiedzUsuńNo to masz dobrze, powiem Ci. ;)
UsuńCztery godzinki to mi pewnie zejdzie na samą prezentację multimedialną, biorąc pod uwagę szukanie informacji, dobrych zdjęć, formatowanie i całą resztę. Nie mówiąc już o reszcie spraw, takich jak nauka, prace pisemne etc. No ale to już kwestia wprawy, może gdybym nie była tak leniwa, poszłoby mi szybciej. ;)
Nie masz na świecie większego lenia ode mnie! ;D
UsuńTo pewnie nauczyciele tak mało zadają...