15 mar 2015

20. Niech (nie)sprawiedliwości stanie się zadość!

Ostatnio rzadko bywam tu, w blogosferze. Może to poniekąd wina mojego niechcemisięstwa, ale głównie zawalona jestem szkołą. Bo po co być sprawiedliwym dla uczniów, prawda?
Każdy nauczyciel myśli, że jego przedmiot jest jedyny. Zadają po pięć zadań codziennie i wydaje im się, że ktoś ma czas to wszystko odrabiać. Nie będę ślęczała cały wieczór nad książkami, zwłaszcza że szkołę kończę mniej więcej o szesnastej. Tak, jestem leniwa, ale i też zmęczona. Szanowne grono pedagogiczne twierdzi, żebym nie narzekała, bo przecież oni też siedzą do szesnastej, kiedy mają zajęcia dodatkowe. W tym problem, że im się to zdarza raz w tygodniu, mi pięć.
A co z pracami dodatkowymi? Człowiek dwoi się i troi, aby zaliczać sprawdziany, kartkówki, nie mieć pał z zadań domowych, a nauczyciel i tak poprosi o wykonanie plakatu albo prezentacji, oczywiście jedynie, jeśli się chce. Potem delikatnie sugeruje, że sytuacja ucznia nie jest najlepsza i jednak lepiej by dla niego było, żeby mu się chciało. No i jak tu nie ulegać delikatnym perswazjom?
Ale dobrze, bądźmy jeszcze bardziej drobiazgowi. Dzwonki w szkole wywołują różne emocje. Te na przerwę są wyczekiwane, te na lekcję wręcz przeciwnie. Ale nauczyciele mają na to swoją teorię i zakładają, że dzwonek na przerwę jest dla nich jedynie wskazówką, aby zakończyć lekcję, jednak nie sztywną regułą, ale kiedy dzwoni na lekcję, mamy od razu stać pod klasą, nie ważne, czy oni spóźnią się trzy minuty, czy osiem.
Nienawidzę niesprawiedliwości. To najgorsza cecha ludzka (u mnie stoi nawet przed fałszywością), a mam tylko jedną nauczycielkę, która zachowuje się fair. Jak żyć?
Jutro poniedziałek, więc witaj ponownie, świecie ludzi zapatrzonych w siebie i wrednych.
Jak Wam minął tydzień? Luźno, czy może podobnie jak u mnie? Piszcie cokolwiek, żalcie się lub chwalcie. ;)
Pozdrawiam cieplutko!

6 komentarzy:

  1. Od początku miesiąca wszystkiego jest coraz więcej. Nie dośćże wracam późno ze szkoły, potem mam jakieś dodatkowe zajęcia i kiedy wracam muszę odrobić lekcje na następny dzień i oczywiście nauczyć się, bo przecież będą pytać. Eh, już w ogóle nie mam czasu dla siebie...
    A co do nauczycieli, to u mnie jest podobnie. Kiedy pani od chemii przychodzi na lekcję dziesięć minut po dzwonku, to potem trzeba to odpracować. Albo kiedy dzwoni dzwonek i wszyscy chcą wyjść na przerwę, to " Dzwonek jest dla mnie, a nie dla was, wracajcie do ławek". No, czysta bezczelność.
    Mam nadzieję, że teraz będzie trochę lepiej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie mam kiedy zająć się samą sobą. To dobijające powoli.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Jestem wielkim przeciwnikiem szkoły ( takiej jak jest ) ale co dzień wlokę się do tego budynku tortur, bo jednak w jakiś sposób zależy mi na tym, żeby kiedyś dostać się na studia. Niestety wcześniej muszę przeżyć liceum.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ja również żyję perspektywą studiów, choć dopiero mnie czeka za miesiąc egzamin gimnazjalny. Trzeba jakoś to przetrwać.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. W sprawie szkoły, można nazwać mnie wariatką, dziwaczką, albo jak tam sobie chcecie, ale mimo wszystko ją uwielbiam i nie wyobrażam sobie jej braku. Już nawet nie narzekam na 5 sprawdzianów tygodniowo (z trzech dozwolonych) i przymykam oko na wyzwiska nauczycieli skierowane w naszą stronę (oczywiście z umiarem) bo.. po prostu to mój drugi dom i niech tak zostanie :).
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie wyobrażam sobie życia bez szkoły, ale mimo wszystko mam nauczycieli, którzy przeginają i wydaje im się, że mogą dysponować moim czasem jak chcą.
      A co do wyzwisk - jak tylko któryś z nauczycieli próbuje być niemiły dla ucznia, nie ma już życia i to nie tylko dzięki mnie, ale i kilku innym koleżankom z mojej klasy. ;)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Lydia Land of Grafic